Panie i Panowie dziś w eter poleciała nietuzinkowa kooperacja:
Maryla Rodowicz i Mrozu! 😎
Zaproszenie na płytę ikony polskiej muzyki to dla mnie coś nadzwyczaj wyjątkowego i surrealistycznego. Zaproszenie napisane najpierw listownie w pięknej papeterii, a potem doprecyzowane przy domowym obiedzie w domu samej Królowej. Naleśniki były tylko pysznym dodatkiem do przyjęcia tej propozycji nie do odrzucenia. 😃
A ja mam ciągle w pamięci powtórki festiwali z Marylą z lat 70, pokaźną kolekcję kaset i winyli w domu rodzinnym. Nigdy bym nie przypuszczał, że będziemy mogli razem posiedzieć w studio, popracować, pogadać i dać nowe życie jednej z moich ulubionych piosenek z Jej repertuaru.
Przebojowy dorobek Królowej imponuje, nie mniej niż jej charyzma, otwartość i zaangażowanie. Muszę przyznać, że kiedy zjawiła się w studio na luzie, w dzwonowatych jeansach, roztoczyła taką aurę, że można było poczuć się jakbyśmy pracowali z tą Marylą z lat 70. Jest w świetnej formie i w zasadzie nie chciała odejść od mikrofonu. Szacun.
Magii do całości dodaje unoszący się nad nami duch Agnieszki Osieckiej - bardzo ważnej tekściarki dla mojego czasu dorastania jak i słowa aprobaty autora oryginalnej muzyki piosenki „Sing sing” - Jacka Mikuły, który jest kompozytorem wielu inspirujących mnie utworów m.in Enigmatycznych Impresji Niemena.
Warto dodać, że Maryla dała nam z
@dryskullmusic wolną rękę do własnej interpretacji „Sing sing”, która mam nadzieję przypadnie Wam do gustu. Dajcie znać!:)
Dziękujemy
@mary_la_la za zaufanie to zaszczyt i piękna przygoda! 🙏
Ps.
Teledysk w drodze!🙌